20100107

mazut


w dniach stycznia, przed którymi ostrzegałem sam siebie jeszcze kilka tygodni temu, nie ma nic najgorszego. są, zwłaszcza w tym roku, ciągnącymi się, zimnymi dniami z małą ilością światła. mimo to, ostrzegałem sam siebie jeszcze w bezpiecznym grudniu, ostrzegałem przed tym co się bedzie działo. zamknięcie koła, zmiana cyfry przy dacie o jeden jest kolejną niepowstrzymywalną koniecznością pchaną motorem czasu. zmiany mają to do siebie, że w moim wykonaniu są złem koniecznym. i tego siódmego stycznia nie wydarzyło się nic tak ważnego, żeby miało moc zmieniania czegokolwiek w tej materii. lubię myśleć o sobie jako o'spokojnym', co całkiem nieźle sprawdza się przy aparycji i ogładzie wielkiej góry. niestety, wbrew chęciom moje decyzje czy plany nie są spokojną, twardą skałą, nieodmienną i pewną. jestem ulepiony z mazutu, ciężkiej substancji chemicznej, która mimo najszczerszych zamiarów nie zestala się, nie wolno jej dotykać bo można się pobrudzić. decyzje z mazutu łatwo ulegają przeformatowaniu pod wpływem niezależnych czynników zewnętrznych, co czyni mnie bezpiecznym i nawet w miarę lubianym. decydowanie, branie za to odpowiedzialności jest dla mnie największym strachem. na początku drugiej dekady dwudziestego pierwszego wieku, siedem lat po wprowadzeniu do sprzedaży matrycy cyfrowej, oddaje większość pieniędzy na materiały do analogowej fotografii. z dziewczyną, ze znajomymi wspominam lata 90, które ledwo pamiętam, ale trzymane wspomnienia duszę w kieszeni, pielęgnuję. każdą zmianę rzeczy już niepotrzebnych ogółowi znoszę źle, zwracam uwagę, zastanawiam się nad nią. może dlatego staję okoniem w dobie, kiedy chyba już większość ludzi o których mogę powiedzieć 'znajomi' ma konto na facebooku tak jak 350 mln innych ludzi na całym świecie, ja się zapieram. wolę codzienne załamania kolejnym 'zostań fanem swojego ulubionego kontrkulturowego portalu na facebooku' gdzie za zmienną można wstawić coraz ciekawsze i bardziej undergroundowe strony, które ceniłem. to lepsze niż świadomość, że może i miałbym indywidualną wystawę swoich prac, gdybym umiejętnie lansował się tam gdzie trzeba.
wolę mieć spokój i udawać sam przed sobą, że idealnie się spełniam. wolę wycofywać się i zmiękczać, byleby za wszelką cenę nie zostać zauważonym, z drugiej strony czuję się radykałem i pewnie narcystycznie marzę o chociaż małym sukcesie. chyba, chcąc nie chcąc, i tak jestem typowym przedstawicielem młodzieży dzisiejszych czasów. jestem uzależniony od komputera. publikuję zdjęcia na portalach fotograficznych z możliwością ich oceniania, żeby oglądać jak najlepsze oceny. jeżeli ich nie ma, czuję się opuszczony. z drugiej strony, wstydzę się własnego nazwiska, w świecie offline staram się być niezauważalny. tylko o jakim świecie offline mówię, skoro od niedawna mam nawet internet w telefonie i patrzę, czy ktoś skomentował moje publikacje?

1 comment:

  1. mam nadzieję że wybaczysz że ja, ale ja chyba też mam problemy z trybem off-line.
    __

    wiem że nie zabrzmi to pocieszająco ani budująco jak napiszę że to jest normalne. do końca na pewno nie jest. ale tak się składa że takie myśli i sposób pojawiania się ich zdarza się właśnie teraz. definujesz się jako dorosły. brzmi banalnie i jak ramolenie, wybacz. też przez to przechodziłem, choć trochę później. nie chcę udawać starszego, bo i z nazwiska i w środku jesteś starszy ode mnie [w naszej jednej z pierwszych internetowych rozmów myślałem że masz conajmniej tyle lat co ja].

    nie wiem ile to będzie trwało. z jednej strony myślę że człowiek definiuje się całe życie, jak obraz który można podziwiać dopiero po namalowaniu. z drugiej, czuję że już się zdefiniowałem - dzieciństwo, dorastanie i docieranie na jego końcu - autodefnincja. trwała jakieś 1,5 roku.
    wiesz co jest wtedy najważniejsze? na pewno szerość ze samym sobą. w środku nie ma nikogo po za tobą i częściami ciebie więc nie ma się co oszukiwać. po za tym - wsparcie bliskiej osoby. masz to szczęście że je masz. wiem że nie jest różowo kolorowo, proza życia robi swoje. przecież oboje jesteście tylko ludźmi. ale aż ludźmi. choć kobiety na pewno przeżywają to inaczej, kiedy indziej, pewnie szybciej i na innych płaszczyznach, ale też przez to przechodzą. doświadczenie rodzi empatię.
    co może pomóc w definicji siebie? jeśli nie boisz się, poszukaj w podświadomości. a tego co ukształtowało podświadomość szukaj w dzieciństwie, w migawgowych wspomnieniach i uczuciach z lat królowania gumy turbo. ale uważaj. możesz dość za głęboko i już nie wyjść. lepiej nie wchodź do 'kiedyś' , póki nie staniesz solidnie obiema nogami na gruncie w 'teraz', póki nie będziesz trzymał kogoś mocno za rękę. odrzuć ciekawość, poczekaj aż przyjdzie zrozumienie i gotowość ja szukałem siebie i znalazłem, tam głęboko. już nie wyszedłem. ale to dlatego że tak naprawdę nigdy z tamtąd nie wyszedłem.

    też wracam do 90's. na początku wakacji powrócę tam BARDZO, historia zatoczy koło i nie wiem co będzie dalej. czy jeszcze będę. załatwię pewną 'niezałatwioną sprawę' z tych które trzeba załatwić przed podróżą. może użyję też aparatu, w świadomości mam zdjęcia z 90's właśnie których pewnie nigdy nie widziałem, które pewnie nigdy nie powstały ale stworzyłem je sam. są tym bardziej szczegółowe im dalej od ostatniej dekady XX wieku.
    nie pamiętam kiedy robiłem coś cyfrą. filmy robione są na analogu, nie wiem czy inne rzeczy też nie będą.
    90's na pewno.

    z decyzjami zawsze jest ten problem że jest odpowiedzialność. strach jest z nimi złączony. nie poradzę ci tu nic, bo sam nie umiem. staraj się na ile dasz radę nie uciekać. wiem, łatwo pisać, ale może chociaż tobie się uda. przejdziesz przez to, i będziesz silniejszy. dalej będzie łatwiej, a docenisz dzięki temu też słabszą stronę siebie.

    wiesz dobrze że chodzenie pod prąd może i męczy ale najczęściej jest warte swego.
    keep going. nie idziesz przecież sam.


    __

    nie chcę udawać starszego, wyszło jak kawałek 'męskiej muzyki' z wyborczej.
    nie jestem starszy, jestem dzieckiem. może tylko za dużo o sobie wiem.


    adres mam razem z innymi twoimi projektami, będę wpadał. ale mądrzyć postaram się rzadko.

    ReplyDelete