20100119

skrobanie


krajobraz mego miasta,
tworzą kominy fabryk,
wieże, minarety
świątyń różnych bogów
brudne kamienice
niebezpiecznych dzielnic
blokowiska z wielkiej płyty
na obrzeżach miasta
nie jest mi z tym źle
miasto
i tak
teraz jestem poza tym
tu następuje ostateczny koniec
koniec miasta
i dalej już
nic nie ma
(17.01)

napisałem pierwszy od młodzieńczych, zbuntowanych czasów tekst piosenki, bo mój zespół pierwszy raz doszedł do fazy nagrywamy demo, a dalej gramy w trzech i bez wokalisty. chyba się nie nadaję, bo mój wstyd spowodowany tekstem wyżej jest na tyle silny, że zastanawiałem się nad zmniejszeniem czcionki nawet na tym anonimowym blogu. chyba nie umiem brać na siebie odpowiedzialności za to co robię, albo brakuje mi stanowczości. razem nie daje to cech pewnego siebie frontmena, co?
ostatnio okazji do podejmowania decyzji jest dużo, co skutkuje częstym rzucaniem przedmiotami i złośliwymi żartami pod względem otoczenia. okopujemy się na pozycjach, bo kiedy najbliższa osoba zaczyna właśnie miesięczną ciężką przeprawę i to, że w niedzielę byliśmy na słodkim i niezwykle filmowo romantycznym zestawie kino + kawa musi mi ładować baterie na kilka ładnych dni, raczej nie ma rewelacji.
demo, zdjęcia, co jeszcze. i tak mam wrażenie, że nie wiem co robię, nie wiem co mam robić. nagle rzeczy, nad którymi pracuję naprawdę długo wydały mi się kiepskie. nie klei się nawet to pisanie, zapętlam się, znowu mam ochotę pisać o wstydzie i to samo tylko innymi słowami. a to nie jest szkolne wypracowanie.
tu myślę.

No comments:

Post a Comment